No dobrze, segregujemy więc śmieci, mamy pojemniki na
plastik, szkło, papier – wszystko trafia tam gdzie trzeba. A po wyniesieniu
śmieci zostajemy z kubłem brzydko pachnących, rozkładających się resztek jedzenia.
Co z nimi? Mieszkańcy wsi jeszcze sobie poradzą, bo przecież są zwierzęta
domowe, zawsze można zakopać w ogródku. A co z mieszczuchami? Jeśli się ktoś
uprze, to może wyrzucać resztki jedzenia na trawnik, ale wtedy straż miejska
może się okazać równie uparta i wlepić nam mandat za zaśmiecanie miejsc
publicznych.
Rozwiązaniem może być kompostowanie, czyli składowanie łatwo
ulegających rozkładowi resztek z kuchni i przetwarzanie ich na wysokiej jakości
naturalny nawóz do roślin. Przy kompostowaniu (czyli de facto składowaniu
resztek jedzenia i czekaniu aż się rozłożą) należy jedynie pamiętać o kilku
zasadach: żadnego tłuszczu, mięsa czy nabiału. Opcją bardziej zaawansowaną jest
kompostownik z robalami, a konkretnie dżdżownicami kalifornijskimi. Dzięki nim
kompost, który powstaje po dwóch tygodniach ma wyjątkowo odżywcze właściwości i
jest tak ekologiczny jak to tylko możliwe (jeśli spróbujemy nakarmić robaki
chemią to nam najzwyczajniej w świecie zdechną, więc wszystko co wrzucamy do
kompostownika musi być czyste chemicznie). Jasne – powiecie – o niczym innym
nie marzę tylko o gnijących resztkach jedzenia, obrzydliwym zapachu w mojej
kuchni i jeszcze stadzie robali... Fakt, wiaderko z resztkami lub wizja
rozpełzających się po mieszkaniu dżdżownic może zniechęcać do kompostowania,
ale uwierzcie, że designerzy i inżynierowie poradzili sobie i z tym problemem.
Dla porównania zwykły domowy kompostownik.
Może
się komuś podobać? Oczywiście, ale czy nie przyjemniej patrzy się np. na coś
takiego:
Lepsza wersja wiaderka, czyli zwykły kompostownik domowy. Nie posiada żadnych superfunkcji (no, może poza klapką na gotowy kompost), ale za to wygląda lepiej niż zwykłe wiaderko:
Z serii dla
każdego, do wyboru, do koloru. Ceramiczny, którego nie powstydzimy się w
kuchni. Zgrabny, uroczy, wcale nie wygląda jak kompostownik, co w tym przypadku jest ogromną zaletą:
Stalowy,
zimny i niedostępny... dla much oczywiście. Czyli minimalistyczny kubełek na
kuchenne odpadki wraz z pokrywką ukrywającą mało elegancką zawartość:
Dla
super-hiper-ekologicznych – z bambusa:
Wersja dla
tych o wrażliwych nosach. Posiadają filtry, które zapobiegają roznoszeniu się
przykrego zapachu:
Na prąd –
czyli może nie najbardziej ekologiczny, bo prądożerny (no chyba, że specjalnie
dla kompostownika zainstalujemy sobie w domu baterie słoneczne), ale za to ten
design... W dodatku wysoka temperatura, jaką tworzy wewnątrz powoduje, że
możemy wrzucać do niego nawet zwykle zakazane rzeczy jak nabiał i skrawki
mięsa:
Jak cię
widzą tak cię piszą czyli kompostownik do ogrodu (na balkonie też będzie
pięknie wyglądać), który wyglądem ilustruje swoje zalety. Zwie się równie
adekwatnie - Blue Planet:
Robale w
domu. Tak właśnie może wyglądać farma dżdżownic w mieszkaniu. Z deski do
krojenia prosto do kompostownika. Z szufladki na spodzie wyciągamy
superekologiczny nawóz do kwiatków, a z zaworka – brunatną ciecz, którą po
rozcieńczeniu, podlewamy kwiaty. Uwaga, rosną jak na drożdżach!
I jeszcze
wersja ogrodowa. Wiem, że miało być o domowych kompostownikach, ale czy temu
designowi można się oprzeć? Nie dość, że ładny to jeszcze wersja „robi się samo”.
My tylko dorzucamy resztki z kuchni. Jedyne zastrzeżenie jakie mam to to, że sam
nie strzyże trawnika...
Dla tych,
którzy nie mogą się pochwalić ogrodem, dużą kuchnią, do której można wstawić
gadżeciarskie kompostowniki, czy choćby sporą szafką pod zlewem, gdzie zmieści
się dodatkowe wiaderko na obierki. Co prawda jednocześnie tych obierków
naprodukować dużo też nie możemy, ale za to mamy gwarancję, że nasza roślinność
będzie rosła bujnie i zdrowo:
I uwaga,
uwaga, na sam koniec... JAJO, czyli Circompo. Śliczny, prawda? Wrzucamy do
niego tabletkę z bakteriami, resztki z kuchni, a on odwala całą czarną robotę.
I w dodatku jest podwójnie ekologiczny, bo energię słoneczną wykorzystuje aby
tym bakteriom żyło się dobrze i aby były wydajne. Jejć! No i ten design...
Źródło: www.sjrecycles.org;
finethingsandbigdreams.blogspot.com; www.earthwormcompostguide.com;
www.buildinggreentv.com; www.envirogadget.com/; www.minty.pl/index.php/2009/05/22/domowy-kompostownik-circompo/;
www.officialfirej.com/indoor-compost-bin.html; www.naturemill.com/composter.html;
www.tuvie.com; www.igreenspot.com;www.kompostuj.pl
Łatwiej korzystałoby się z tego posta, gdyby źródła były podane pod każdym zdjęciem :) Bardzo pomocny artykuł!
OdpowiedzUsuńBardzo proszę o informację, gdzie można kupić w Polsce takie kompostowniki? I jakie są ich ceny, bo uważam że to może być bardzo fajny pomysł, szczególnie dla takich osób jak ja, którzy mieszkają w dużym mieście. Znalazłem podobne produkty ale bardziej proste tu: http://www.kreocen.pl/kreowskaz/ str. 46.
OdpowiedzUsuń