środa, 15 lutego 2012

SCHLUDNY GADŻET DO BRZYDKICH RZECZY CZYLI ROBAKI W DOMU I DLACZEGO POWINNO NAS TO CIESZYĆ


No dobrze, segregujemy więc śmieci, mamy pojemniki na plastik, szkło, papier – wszystko trafia tam gdzie trzeba. A po wyniesieniu śmieci zostajemy z kubłem brzydko pachnących, rozkładających się resztek jedzenia. Co z nimi? Mieszkańcy wsi jeszcze sobie poradzą, bo przecież są zwierzęta domowe, zawsze można zakopać w ogródku. A co z mieszczuchami? Jeśli się ktoś uprze, to może wyrzucać resztki jedzenia na trawnik, ale wtedy straż miejska może się okazać równie uparta i wlepić nam mandat za zaśmiecanie miejsc publicznych.
Rozwiązaniem może być kompostowanie, czyli składowanie łatwo ulegających rozkładowi resztek z kuchni i przetwarzanie ich na wysokiej jakości naturalny nawóz do roślin. Przy kompostowaniu (czyli de facto składowaniu resztek jedzenia i czekaniu aż się rozłożą) należy jedynie pamiętać o kilku zasadach: żadnego tłuszczu, mięsa czy nabiału. Opcją bardziej zaawansowaną jest kompostownik z robalami, a konkretnie dżdżownicami kalifornijskimi. Dzięki nim kompost, który powstaje po dwóch tygodniach ma wyjątkowo odżywcze właściwości i jest tak ekologiczny jak to tylko możliwe (jeśli spróbujemy nakarmić robaki chemią to nam najzwyczajniej w świecie zdechną, więc wszystko co wrzucamy do kompostownika musi być czyste chemicznie). Jasne – powiecie – o niczym innym nie marzę tylko o gnijących resztkach jedzenia, obrzydliwym zapachu w mojej kuchni i jeszcze stadzie robali... Fakt, wiaderko z resztkami lub wizja rozpełzających się po mieszkaniu dżdżownic może zniechęcać do kompostowania, ale uwierzcie, że designerzy i inżynierowie poradzili sobie i z tym problemem.
Dla porównania zwykły domowy kompostownik. 
Może się komuś podobać? Oczywiście, ale czy nie przyjemniej patrzy się np. na coś takiego:

Lepsza wersja wiaderka, czyli zwykły kompostownik domowy. Nie posiada żadnych superfunkcji (no, może poza klapką na gotowy kompost), ale za to wygląda lepiej niż zwykłe wiaderko:

Z serii dla każdego, do wyboru, do koloru. Ceramiczny, którego nie powstydzimy się w kuchni. Zgrabny, uroczy, wcale nie wygląda jak kompostownik, co w tym przypadku jest ogromną zaletą:
Stalowy, zimny i niedostępny... dla much oczywiście. Czyli minimalistyczny kubełek na kuchenne odpadki wraz z pokrywką ukrywającą mało elegancką zawartość:
 
Dla super-hiper-ekologicznych – z bambusa:
Wersja dla tych o wrażliwych nosach. Posiadają filtry, które zapobiegają roznoszeniu się przykrego zapachu:
Na prąd – czyli może nie najbardziej ekologiczny, bo prądożerny (no chyba, że specjalnie dla kompostownika zainstalujemy sobie w domu baterie słoneczne), ale za to ten design... W dodatku wysoka temperatura, jaką tworzy wewnątrz powoduje, że możemy wrzucać do niego nawet zwykle zakazane rzeczy jak nabiał i skrawki mięsa:
 
Jak cię widzą tak cię piszą czyli kompostownik do ogrodu (na balkonie też będzie pięknie wyglądać), który wyglądem ilustruje swoje zalety. Zwie się równie adekwatnie - Blue Planet:
Robale w domu. Tak właśnie może wyglądać farma dżdżownic w mieszkaniu. Z deski do krojenia prosto do kompostownika. Z szufladki na spodzie wyciągamy superekologiczny nawóz do kwiatków, a z zaworka – brunatną ciecz, którą po rozcieńczeniu, podlewamy kwiaty. Uwaga, rosną jak na drożdżach!
I jeszcze wersja ogrodowa. Wiem, że miało być o domowych kompostownikach, ale czy temu designowi można się oprzeć? Nie dość, że ładny to jeszcze wersja „robi się samo”. My tylko dorzucamy resztki z kuchni. Jedyne zastrzeżenie jakie mam to to, że sam nie strzyże trawnika...
 
Dla tych, którzy nie mogą się pochwalić ogrodem, dużą kuchnią, do której można wstawić gadżeciarskie kompostowniki, czy choćby sporą szafką pod zlewem, gdzie zmieści się dodatkowe wiaderko na obierki. Co prawda jednocześnie tych obierków naprodukować dużo też nie możemy, ale za to mamy gwarancję, że nasza roślinność będzie rosła bujnie i zdrowo:
 
I uwaga, uwaga, na sam koniec... JAJO, czyli Circompo. Śliczny, prawda? Wrzucamy do niego tabletkę z bakteriami, resztki z kuchni, a on odwala całą czarną robotę. I w dodatku jest podwójnie ekologiczny, bo energię słoneczną wykorzystuje aby tym bakteriom żyło się dobrze i aby były wydajne. Jejć! No i ten design...







Źródło: www.sjrecycles.org;  finethingsandbigdreams.blogspot.com; www.earthwormcompostguide.com; www.buildinggreentv.com; www.envirogadget.com/; www.minty.pl/index.php/2009/05/22/domowy-kompostownik-circompo/; www.officialfirej.com/indoor-compost-bin.html; www.naturemill.com/composter.html; www.tuvie.com; www.igreenspot.com;www.kompostuj.pl

2 komentarze:

  1. Łatwiej korzystałoby się z tego posta, gdyby źródła były podane pod każdym zdjęciem :) Bardzo pomocny artykuł!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo proszę o informację, gdzie można kupić w Polsce takie kompostowniki? I jakie są ich ceny, bo uważam że to może być bardzo fajny pomysł, szczególnie dla takich osób jak ja, którzy mieszkają w dużym mieście. Znalazłem podobne produkty ale bardziej proste tu: http://www.kreocen.pl/kreowskaz/ str. 46.

    OdpowiedzUsuń