Freeganizm według Wikipedii to antykonsumpcyjny styl życia
polegający na ograniczaniu udziału w konwencjonalnej ekonomii. Freeganie
stawiają na społeczność, hojność, wolność, współpracę oraz dzielenie się jako
kontrast dla społeczeństwa opartego na materializmie, moralnej apatii,
współzawodnictwie, konformizmie i zachłanności.
Nam kojarzy się zwykle z wyszukiwaniem jedzenia w śmietnikach.
Tymczasem freeganizm to o wiele więcej.
Czy wiecie, że przeciętne gospodarstwo domowe w Europie
wyrzuca do kosza od 20 do 30% kupionego jedzenia? Z czego 65% nadaje się
jeszcze do zjedzenia. W USA na śmietnik trafia nawet do 40% kupionej żywności.
Polska na tle Europy wypada blado, bo plasuje się na 5
miejscu (za Wielką Brytanią, Niemcami, Francją i Holandią) pod względem ilości
marnowanej żywności (blisko 9 mln ton żywności rocznie). Jedyne, co nas
wyróżnia na tle pozostałych marnotrawców to to, że w Polsce za 2/3 wyrzuconej
żywności odpowiadają nie gospodarstwa domowe, a przedsiębiorstwa (tak, tak...
wyobraźcie sobie te góry jedzenia wyrzucane przez supermarkety).
I tu wkraczają Freeganie. Ze śmietników wybierają żywność
nadającą się jeszcze do spożycia zaopatrując w ten sposób swoje lodówki. I
bynajmniej nie dlatego, że nie stać ich na jedzenie ze sklepowej półki. Tu
chodzi o styl życia i o to jak chce się to życie przeżyć. Chodzi o sprzeciw
wobec konsumpcyjnych postaw i sprzeciw w ogóle wobec tego jak zorganizowany
jest ten świat.
Motywacji jest wiele, ale faktem jest, że wyrzucanie
żywności do śmieci, to nie tylko
marnowanie pieniędzy, które zainwestowaliśmy w jej kupno. Wyrzucone produkty spożywcze to także
marnotrawstwo energii oraz wody potrzebnej do wytworzenia, transportu i
dystrybucji żywności. Jednocześnie marnujemy koszty poniesione na zakup i
przygotowanie posiłków oraz produkujemy więcej odpadów.
Ale Freeganie to nie tylko wyszukiwanie w śmietnikach darmowego jedzenia. To również wyszukiwanie i reaktywowanie starych mebli, sprzętu RTV i AGD, książek, płyt, ubrań, rowerów i innych przedmiotów, które mogą zostać ponownie użyte. Jednocześnie zmniejszają w ten sposób ilość wytwarzanych śmieci.
Co robią z rzeczami, które
dostały drugie życie? Organizują swego rodzaju pchle targi, gdzie część rzeczy
można wymienić (barter jest ważnym elementem ich handlu) lub dostać za darmo. Z
jedzenia przygotowują potrawy, którymi się później dzielą organizując np.
otwartą kuchnię, gdzie każdy może przyjść i dostać coś ciepłego do zjedzenia.
Rowery, które znajdują i naprawiają również rozdają, promując w ten sposób ekologiczny i zdrowy środek transportu.
Freeganom bliska jest również idea squattingu. Dlaczego? A dlatego, że prawo do dachu nad głową jest - ich zdaniem - absolutnym i niezbywalnym prawem każdego człowieka. Dlatego adaptują pustostany, remontują je i organizują w nich np. schroniska, kuchnie polowe czy po prostu mieszkania.
No dobrze, to jeśli Freeganie muszą się tyle napracować aby uzyskać to, co inni kupują w sklepie, w dodatku są takimi społecznikami, to kiedy mają czas na pracę zarobkową? A no nie bardzo mają. A właściwie nie chcą go mieć. Są przeciwni pracy w korporacjach, a czas wolny, który zyskują w ten sposób pożytkują na przykład na wolontariat czy po prostu spędzają go z najbliższymi.
Ideę freeganizmu można pochwalać lub nie. Z pewnością dbanie o środowiska i działalność na rzecz społeczeństwa pochwali każdy z nas, każdy powinien brać z nich przykład. Pewnie gorzej ze squattingiem. Osobiście widzę jedynie jeden zgrzyt: Freeganie żyją dzięki temu z czym walczą: mierzi ich konsumpcjonizm, a to dzięki niemu na śmietnikach można znaleźć tak wiele zdatnych do użycia rzeczy - bo wyszły z mody, bo chcę nowy. Co będzie gdy konsumpcjonizmu zabraknie? Będą zmuszeni pójść do pracy za pieniądze i kupować wszystko w sklepach?
Więcej na ten temat: niemarnuje.pl oraz freegan.info
Niebawem czeka mnie kilkumiesięczny pobyt we Francji i poważnie rozważam przejście na freeganizm, kiedy braknie kasy ze stypendium:D
OdpowiedzUsuń